Przypowieść o robotnikach zatrudnionych przez gospodarza w winnicy…
Jak to w każdej przypowieści musimy zadać sobie trud rozszyfrowania kodu umownych znaczeń poszczególnych elementów.
Otóż – gospodarzem zatrudniającym robotników jest Bóg, Jezus Chrystus.
Nagrodą za pracę w winnicy jest denar określający życie wieczne.
Do kogo się zwraca ów gospodarz? Kogo oznaczają robotnicy zatrudnieni w różnych porach dnia?
Doba w tradycji żydowskiej była liczona przez 12 godzin między wschodem i zachodem słońca, czyli spoglądając na nasze zegarki, od godziny 6.00 do godziny 18.00. Spoglądamy wpierw na robotników rozpoczynających pracę w winnicy o godzinie 9.00 (do godziny wschodu słońca, godziny 6.00, dodajemy trzy, co daje godzinę 9.00). Godzina szósta i dziewiąta, to odpowiednio godzina 12.00 i 15.00. Godzina jedenasta, to – godzina 17.00.
Robotnicy pracowali więc – jedni od godziny 9.00 do 18.00 (dziewięć godzin, czyli całą „dniówkę”), drudzy – od 12.00 do 18.00 (sześć godzin, czyli dwie trzecie „dniówki”), trzeci – od 15.00 do 18.00 (trzy godziny, czyli jedną trzecią „dniówki”), a robotnicy ostatniej godziny – od 17.00 do 18.00 (tylko jedną godzinę z „dniówki”).
Gospodarz wyszedł „wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy” (czyli o godzinie 6.00). Dopiero po trzech godzinach, czyli o godz. 9.00 „zobaczył innych stojących na rynku bezczynnie” i ich najął. Nie wiemy, co robił gospodarz przez trzy godziny poprzedzające ten fakt. Przez te trzy godziny Bóg, czyli gospodarz winnicy, nie był bezczynny. Gdy myślimy o Bogu, to mamy rozumieć, że od zarania dziejów Bóg zwracał się z ofertą zbawienia do pogan, do wszystkich ludzi dobrej woli, aż wybrał konkretny lud, który prowadził przez proroków. Na ten lud wskazuje wyjście gospodarza do winnicy o godzinie 9.00. Robotnicy wynajęci przez gospodarza o godzinie 9.00, to Żydzi. Przypowieścią swą Jezus daje szansę Żydom, aby uwierzyli w Tego, o którym powie autor Listu do Hebrajczyków, że „jest odblaskiem chwały Boga i odbiciem Jego istoty”. Pracujący tylko godzinę, robotnicy ostatniej godziny, czyli ostatniego etapu historii zbawienia – to my, chrześcijanie, którzy rozpoznajemy w Jezusie Boga, który – według Listu do Hebrajczyków – „w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna”.
Robotnicy ostatniej godziny otrzymali po denarze, podobnie jak wszyscy pozostali. Wydaje się to niesprawiedliwe. Nasze poczucie sprawiedliwości wskazywałoby oczekiwanie, że sprawiedliwy pracodawca zróżnicuje zapłatę proporcjonalnie do godzin pracy każdego z robotników. Tymczasem Bóg… Nasuwa się pytanie, czy Bóg jest niesprawiedliwy? Nawiasem mówiąc, św. Paweł zada to pytanie Bogu w innych okolicznościach, w Liście do Rzymian („Czy Bóg jest niesprawiedliwy?” Rz 9,14).
W dziś usłyszanej przez nas przypowieści mamy czynienia z Bożą logiką. Na czym ona polega? Denar oznacza w przypowieści zapłatę, którą jest życie wieczne. Bóg oferuje wszystkim dar życia wiecznego, który jest „niepodzielny”. Nie można otrzymać trochę życia wiecznego: trochę więcej, albo trochę mniej. „Wieczne” jest wieczne. Niepodzielne. Kropka. „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy” mówi Jezus do tych, którzy nie rozumieją szczodrobliwości Boga.
Robotnikami ostatniej godziny jesteśmy my, chrześcijanie, którzy „załapaliśmy się” niejako do pracy w winnicy Pańskiej na końcu, w odróżnieniu od Żydów, którzy współpracowali z Bogiem od najwcześniejszego etapu historii zbawienia, jak owi robotnicy z przypowieści: godzin dziewięć, sześć lub trzy, służąc Bogu przez wiele godzin między wschodem i zachodem słońca, przez wiele etapów historii zbawienia.
W czasie, w którym Jezus wypowiada tę przypowieść, „Żydzi” nie oznaczali grupy tych, którzy są już poza Kościołem, ale oznaczali „Żydów”, którzy byli częścią Kościoła, obok tych którzy rekrutowali się spośród pogan. Bezpośrednimi adresatami przypowieści Jezusa nie byli Żydzi „extra muros” (poza murami miasta, Kościoła), ale ci, którzy byli jeszcze „intra muros” (w murach miasta, byli częścią Kościoła). W kontekście Ewangelii według św. Mateusza przypowieść była apelem o ich wiarę. Ostatnim dzwonkiem. I rzeczywiście niektórzy spośród Żydów uwierzyło. Pozostali przesunęli się „poza Kościół” (extra muros).
Gdy pytamy, czy słowa Jezusa z przypowieści o robotnikach w winnicy odniosły pożądany przez Niego skutek, odpowiedź brzmi: częściowo, tak. Tak, bo niektórzy spośród słuchaczy uwierzyło. I oni, będąc Żydami, pozostali w Kościele. Ale już po śmierci Jezusa od Kościoła odłączą się Żydzi skupieni wokół synagogi, poza Kościołem. Ponadczasowe przesłanie przypowieści jest ostrzeżeniem do Żydów: Jeśli nie wierzycie, że Mesjasz przyszedł już w osobie Jezusa z Nazaretu, zbawienie jest wam zabrane.
Swoją przypowieścią Jezus chciał także utwierdzić wiarę tych, którzy pochodzili z pogan i przenieśli wiarę w Jezusa nam poprzez „sztafetę pokoleń”. Ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii: „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” (Mt 20,16) jest przesłaniem skierowanym do nas, jest wezwaniem do wdzięczności Bogu za dar zbawienia, na który nikt z nas nie zasłużył.