Docelowość dialogu chrześcijańsko-żydowskiego w świetle Rz 9-11

 

          Znakomity teolog, o. Jacek Salij OP, opisuje w jednym z wywiadów[2] perspektywy dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. W niniejszym artykule potraktujemy jego wypowiedź jako tezę, której uzasadnienie wskażemy na podstawie analizy Rz 9-11. O. Jacek Salij stwierdza:

 

          Zapadło mi w pamięć zdanie wypowiedziane przez ojca Bernarda Dupuy, wielkiego rzecznika dialogu chrześcijańsko-żydowskiego, że między żydami i chrześcijanami istnieje mistar, tajemnica, i że wypełniona jest ona obietnicą wielkiego wzajemnego wzbogacania się, że epoka takiego wzajemnego wzbogacania się dopiero nas czeka.

          Być może epoka ta już się zaczęła. Świadczyłaby o tym, z jednej strony, mnogość żydowskich prób odzyskania Jezusa dla swojego religijnego i narodowego dziedzictwa (J. Klausner, L. Baeck, D. Flusser, Szalom Asz, S. Sandmel, P.E. Lapide, J. Maier), z drugiej zaś strony, wielka fala chrześcijańskich zainteresowań biblistyką i w ogóle duchowością żydowską.

          Owszem, łączy się z tym nieraz, w każdym razie po stronie chrześcijańskiej, niebezpieczeństwo rozmywania własnej tożsamości religijnej i ulegania pokusom religijnego synkretyzmu i relatywizmu. Wydaje się jednak, że niebezpieczeństwo to pojawia się jedynie na marginesie trwającego obecnie wielkiego spotkania tradycji chrześcijańskiej z żydowską.

          Jakie warunki muszą być spełnione, aby spotkanie to przynosiło pozytywne owoce? Włodzimierz Sołowjow sformułował to błyskotliwie, ale przecież naprawdę chodzi właśnie o to: „Wówczas wzajemne zbliżenie chrześcijan i żydów będzie realizowaniem planów Bożych wobec nas, jeśli chrześcijanie będą się stawali dzięki niemu pełniej chrześcijanami, a żydzi – pełniej żydami. Sołowjow wierzył, że pogłębianie się żydów w ich judaizmie doprowadzi ich do wiary w Chrystusa".

          I być może taki właśnie jest Boży sens tego cudu niesamowitego, że Żydzi wciąż trwają w swojej religijnej i narodowej tożsamości. Być może wolą Bożą jest, ażeby znaleźli oni Chrystusa Zbawiciela jako Żydzi właśnie (podkr. GR).

Słuszność powyższej tezy wyrażonej przez Jacka Salija potwierdza wczytanie się w tekst św. Pawła zawarty w Rz 9-11.

 

         Popatrzmy na tekst św. Pawła jak na dramat w trzech aktach (Rz 9,6-29; Rz 9,30-10,21; Rz 11,1-32), poprzedzony sceną zawiązania dramatu (Rz 9,1-5) i zakończony odniesieniem do „Reżysera” dramatu, którym jest Bóg (Rz 11,33-36). Jest to dramat o tych, którzy szukają zbawienia „obok” Chrystusa, przez wypełnianie Prawa. Tekst ten następuje po Rz 1-8, który można streścić obrazowo przywołując porównanie do wspinaczki na wysoką górę. Chrześcijanie odnaleźli jedyną drogę, która wiedzie do zbawienia, a która ma trzy etapy pokrywające się z przejściem następującego procesu egzystencjalnego:

          - doświadczenie grzechu: wszyscy są grzesznikami (Rz 1,18-3,20)

          - doświadczenie wiary jako antidotum na grzech (Rz 3,21-4,25)

          - doświadczenie owoców wiary, aż po koronne doświadczenie Ducha (Rz 5-8).  

          W Rz 8 św. Paweł, wprowadzając nas w doświadczenie Ducha, zaprowadził nas niejako na szczyt góry, z perspektywy której oglądamy w Rz 9-11 wysiłki tych, którzy nie chcą iść razem z nami, próbując osiągnąć cel w sposób, który wydaje się być skazany na niepowodzenie. Czy czeka ich porażka, skoro jest tylko jedna droga wiodąca na górę – droga przez wiarę w Ewangelię? Chodzi o los Izraela. Tych, którzy szukają zbawienia przez spełnianie Prawa.

(Poniżej: graficzne streszczenie artykułu)

 

Zawiązanie dramatu: „Nikt nic nie wie” (Rz 9,1-5)

 

          W dotychczasowym wywodzie Paweł dowiódł już, że zbawienie jest osiągalne w Chrystusie. Rozstrzygnięcie to ma swoje konsekwencje. Zamyka problem Izraela. Izraelici są pod klątwą (9,3). Tyle mówi ludzka logika. A jednak coś karze Pawłowi powrócić do rozważenia losu tych, którzy uparcie szukają Boga przez Prawo. Może „logika” Boga pozostawia Izraelitom szansę? Do postawienia tego pytania skłaniają Pawła dwa motywy. Pierwszym jest osobisty ból Pawła (9,2) spowodowany tym, że klątwa dotyczy jego rodaków. Przecież są oni dziedzicami tylu obietnic Bożych... Drugim motywem podjęcia tego tematu jest fakt, że chodzi o naród, z którego pochodzą ojcowie i sam Jezus Chrystus (9,5).

          Zbierzmy możliwe opcje rozwiązania problemu stosunku Kościoła i Izraela: a) Może Izrael został zastąpiony przez Kościół? b) Albo wchłonięty przez Kościół? c) Może Kościół uczestniczy w wybraniu Izraela? d) Albo Izrael jest typem Kościoła? e) Czy może droga Kościoła i droga Izraela wiodą komplementarnie? W tym ostatnim przypadku Paweł podważałby fundament swego dotychczasowego rozumowania, z którego wynika, że poza Chrystusem nie ma zbawienia... Problem jest bardzo zagmatwany. We wstępie „dramatu” Paweł – celowo – zestawia sprzeczne fakty. Prowadzi do poczucia, że „nikt nic nie wie”. Jakie będzie rozwiązanie tego dramatu? W celu rozwiązania sprzeczności poprosi za chwilę o wejście na scenę głównego „reżysera” – Boga.

          Temat, w który wkracza Paweł będzie bardzo trudny, bo zakłada swoiste „egzaminowane” Boga, zaglądania w Jego plany. A On jest przecież niepojętą tajemnicą (zob. Rz 9,5; 11,34-36). Nastawmy się więc na to, że nie wszystko w wywodzie Pawła będzie jasne, gdyż dodatkowym elementem składowym logiki tekstu jest „tajemnica Boga”. Ten element można porównać do „x” w równaniu z niewiadomą. Tekst Pawła zaprasza do zmagania się z nieprzeniknioną tajemnicą Boga. „Nikt nic nie wie”. Oprócz Boga... Paweł wie trochę więcej od nas, bo mu to Bóg objawił.

 

Pierwszy akt dramatu: „O Bogu, który wie, co robi” (9,6-29)

 

          Pierwsze zdanie (9,6) jest streszczeniem pierwszego aktu dramatu, którego treścią jest – przypomnijmy – los Izraela. Pierwszy punkt streszczenia brzmi: wszystko toczy się pod kontrolą Boga (Słowo Boże nie zawiodło). Drugi punkt streszczenia, który jest przełożeniem pierwszego punktu na losy Izraela, stanowi: „Nie wszyscy bowiem, którzy pochodzą od Izraela [=Izrael „według ciała”], są Izraelem [=„nowym” Izraelem, który obejmuje niektórych Izraelitów „według ciała” + pogan]”. Pojęcie „Izrael” ma w tym ostatnim punkcie podwójne znaczenie. Oba punkty są – po ludzku – niemożliwe do udowodnienia. Chyba że do argumentacji doda się Tajemniczą Niewiadomą „x”, którą jest Bóg...

 

9,6-13.24-29: O wybraniu decyduje wolna wola Boga.

Paweł musi wpierw zapytać Boga, według jakiego klucza wybiera ludzi. Podstawą do tego niezwykłego „wywiadu” jest oczywiście Pismo Święte.

          Wpierw spójrzmy z Pawłem na historię Abrahama i Sary, opisaną w Księdze Rodzaju. Przypomnijmy sobie, że Abraham otrzymał od Boga obietnicę licznego potomstwa. Sara zaś była niepłodna. Wtedy Abrahamowi urodził się syn pierworodny, Izmael, z niewolnicy Hagar (Rdz 15-16). Bóg sprawił jednak, że i Sara urodziła syna obietnicy, Izaaka. Stało się coś, co po ludzku było niemożliwe (Rdz 21). Bóg wybrał Izaaka, a nie pierworodnego Izmaela. Z historii tej Paweł wyprowadza zasadę dotyczącą „logiki” Bożego wyboru ludzi: „nie synowie co do ciała są dziećmi Bożymi, lecz synowie obietnicy są uznani za potomstwo” (Rz 9,8). Są uznani! Podstawą wyboru jest więc wolna wola Boga. Mechanizm jest następujący: Bóg nie jest uwarunkowany w wyborze tym, że ktoś ma prawo „z urodzenia” do bycia wybranym. Bóg ma swoje drogi: wzbudza „synów obietnicy” i uznaje ich za potomstwo.

          Następnie Paweł kieruje nasz wzrok na historię narodzin bliźniąt: Jakuba i Ezawa, synów Izaaka, opisaną w Rdz 21,19-28. Po co? Aby wskazać, że o wyborze Bożym nie decydują ludzkie uczynki (Rz 9,12). Choć pierwszy urodził się Ezaw, to jednak Bóg nie jego wybrał, ale Jakuba. Jest to tym bardziej dziwne, że decyzja Boga nie była uwarunkowana zasługami Jakuba, jako że była podjęta jeszcze przed narodzeniem obu chłopców (zob. Rdz 25,23). Bóg tak chciał! – to jedyne kryterium wyboru.

          W Rz 9,24-29 Paweł przechodzi od historii do nas. „My” (9,24) jesteśmy powołani. Są wśród nas nie tylko niektórzy z Żydów, ale i tacy, którzy wywodzą się spośród pogan. Świat nie jest już podzielony na Żydów i pogan. „Nowy” Izrael obejmuje Żydów (niektórych) i pogan. Ciągłość między „starym” i „nowym” Izraelem zasadza się na wolnej woli Boga.

          Prawdą jest więc to, co zapowiedział Paweł w Rz 9,6: Słowo Boże nie zawiodło. Z jednej strony, odrzucenie Ewangelii przez większość Izraela nie stanowi niespodzianki. Z drugiej strony przyjęcie Ewangelii przez pogan nie oznacza zmiany planów Boga, jakiejś zmiany „strategii” na skutek niewiary Izraela. W tym momencie pojawia się pytanie: czy Bóg nie jest niesprawiedliwy odrzucając „Izraela według ciała”?

 

9,14-23: O Bogu, który wybierając, kogo chce, nie jest niesprawiedliwy.

Paweł przystępuje do „oceny” Boga. Zauważmy niewiarygodność zamysłu Pawła. Wydaje on ocenę Bogu! Jest w tym coś ze spierania się z Bogiem, które było obecne w życiu proroków. Tyle, że Bóg zezwala Pawłowi na jego zuchwałość, bo chce coś ważnego objawić.

          Pierwsze pytanie do Boga: czy Bóg jest niesprawiedliwy? Nie jest tak. Pismo świadczy o tym, że od woli Boga zależy to, komu okazuje On miłosierdzie, a kogo czyni zatwardziałym (9,14-18).

          Drugie pytanie do Boga: czy Bóg może czynić wyrzuty odrzuconym Żydom, skoro ich odrzucenie jest zgodne z Jego wolą? Na to pytanie Paweł nie znajduje ludzkiej odpowiedzi. Uświadamia sobie, że z pytaniem tym „zagalopował się” i, zamiast odpowiedzi, stwierdza: „Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem?” (9,20). Jest prawem Boga znosić cierpliwie „naczynia” zasługujące na gniew, jest prawem Boga obdarzać zmiłowaniem. Dlaczego? Bo Bóg tak chce! Nic ponad to nie można po ludzku powiedzieć. Poza tym stwierdzeniem zapada granica możliwości ludzkiego rozumu.

 

Drugi akt dramatu: „O dramacie Izraela, którego gorliwość jest winą” (9,30-10,21)

 

          W tym, co Paweł powiedział wyżej jest jakiś fatalizm. Tak się wydaje. Gdzie jest bowiem w tym dramacie miejsce na odpowiedzialność człowieka, skoro wszystkim rządzi wola Boga?

          Wpierw Paweł zbiera wstępne przesłanki (9,30-10,3). Same paradoksy! Poganie, bez zabiegania o usprawiedliwienie, osiągnęli usprawiedliwienie – z wiary. Izrael, zabiegając o usprawiedliwienie, „nie doszedł do celu Prawa” (9,31), tzn. nie osiągnął usprawiedliwienia (9,30-31). Dlaczego? Izrael dokonał złego wyboru, bo postawił nie na Chrystusa, ale na Prawo. Mesjasz, który powinien być dla Izraela „kamieniem węgielnym” stał się „kamieniem obrazy” o który się potknęli (9,32-33). Kolejny paradoks polega na tym, że Izraelici „pałają żarliwością ku Bogu”. Przy całej swej żarliwości nie rozpoznali planów Boga, a trzymają się własnej drogi. Ich żarliwość jest daremna. Wynika z niezrozumienia (10,1-3). Można powiedzieć, że trud Izraela – przez to, że nie jest połączony z wiarą w Chrystusa – jest „trudem syzyfowym”. Istnieje bowiem tylko jedna droga zbawienia – w Chrystusie.

          Tę ostatnią myśl Paweł precyzuje w Rz 10,4: „kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia dla każdego, kto wierzy”. Kolejne fragmenty składowe tego zdania znajdują wyjaśnienie w następnych wierszach:

  1. a) „A przecież kresem Prawa jest Chrystus...” (10,5-9): dowodem jest midrasz (w. 5-8) i formuła wyznania wiary (w.9). Nie ma potrzeby wstępować do nieba, albo przekraczać granicę śmierci – bo zbawienie jest osiągalne w Chrystusie. „Jezus jest Panem”!
  2. b) „...dla usprawiedliwienia...” (10,10).
  3. c) „...każdego...” (10,11-13).
  4. d) „...kto wierzy” (10,14-21): wiara w Jezusa utożsamia się tu z wiarą w Ewangelię. Jednoznacznie rysuje się wina Izraela, której nie obalają wymówki:

- jakoby Ewangelia nie była im głoszona? Była głoszona! (w. 14);

- że niewielu uwierzyło? Zapowiadał to już Izajasz! (w. 16);

- że nie usłyszeli głoszonego słowa? Usłyszeli! (w. 18);

- że nie zrozumieli? Nie zrozumieli dlatego, że byli zawistni, nieposłuszni i oporni! (w. 19-21).

          Czy wyjaśnienia Pawła o winie Izraela satysfakcjonują naszą ludzką logikę? Przypomnijmy sobie, że w rozdziale 9 pojawiła się wątpliwość, czy Bóg może czynić wyrzuty odrzuconym Żydom, skoro ich odrzucenie jest zgodne z Jego wolą. Dopowiedzenie z rozdziału 10, że niewiara Izraela jest winą, tylko potęguje nasze poczucie niejasności. Musimy bowiem próbować pogodzić predestynację (rozdz. 9) z wolną wolą człowieka (rozdz. 10) [Wina jest tylko tam, gdzie jest wolna wola człowieka!]. Paweł nad tą sprzecznością przechodzi do porządku dziennego. Zostawia nas z nią. Pewnie dlatego, że znów natrafia na granicę, której umysł ludzki nie jest w stanie przeniknąć[3]

           

Trzeci akt dramatu: „Happy-end: cały Izrael będzie zbawiony” (11,1-32)

 

          I tu dochodzimy do szczytu paradoksu budowanego przez Pawła. Z tego, co Paweł powiedział dotąd wynikało, że część (!) Izraela „według ciała” weszła w skład Kościoła, co jest zgodne z planami Boga. Pozostała część „Izraela” jest winna niewiary w Ewangelię.  To jeszcze można by próbować zrozumieć, wiedząc, że ocieramy się o tajemnicę Boga. Ale teraz Paweł wprowadza prawdziwą „bombę”, mówiąc, że cały (!) Izrael będzie zbawiony (11,26). Cały? Przecieramy ze zdumieniem oczy. Ale tak jest. Popatrzmy na logikę Pawła, który obwieszcza „dobrą nowinę” Żydom:

          - Niewierność objęła nie cały Izrael, ale część Izraela (11,2-10): wcale nie tak mało żydów uwierzyło!

          - Niewierna część Izraela nie całkiem upadła, ale potknęła się tylko (na jakiś czas!), aby pobudzić do współzawodnictwa pogan (11,11-15): Izrael nie został odrzucony przez Boga definitywnie, a jego „zebranie się w całości” będzie spektakularnym aktem, porównywalnym z powstaniem ze śmierci do życia (11,15). W Chrystusie, na końcu czasów, „zbierze się w jedno” Kościół i Izrael. Dopowiedzmy, że w tle objawienia o losie Żydów kryje się dynamiczna koncepcja historii. Przekreślanie ich byłoby „mumifikowaniem” historii, która przecież toczy się w wiecznym „teraz” Boga.

          - Podstawą wizji zbawienia Izraela jest świętość korzeni (patriarchów), z których odrodzi się cały Izrael (11,16-24). Chrześcijanie wywodzący się z pogan, będący gałęziami „wszczepionymi”, powinni trwać w bojaźni, że utracą wiarę, skoro spotkało to „naturalne gałęzie”, które stanowią Izraelici. Bóg ma moc wszczepić ich ponownie.

          - Bóg nie odrzucił Izraela, tylko czeka na nawrócenie pogan, które poprzedzi powrót Izraela (11,25-32). Miłosierdzie, którym Bóg objął pogan, obejmie też Żydów.

          Paweł ogłasza coś więcej niż możliwość (!) zbawienia Żydów. Ogłasza pewność (!) zbawienia Żydów w przyszłości.

 

Słowo o „reżyserze”: Bogu (11,33-36)

 

          Bóg nieskończenie przekracza kategorie naszego ludzkiego myślenia. Ewangelię Pawła o zbawieniu „całego Izraela” można zrozumieć tylko na kolanach.

          Analizę rozdziału 9-11 zaczęliśmy od porównania Żydów do tych, którzy nie chcą dostrzec, że ich droga na wysoką górę, na jaką prowadzi chrześcijan Chrystus, wiedzie donikąd. Po przeczytaniu rozdziałów 9-11 można powiedzieć, że „Reżyser” dramatu zaplanował jeszcze epilog. Wyśle po krnąbrnych wędrowców samolot. Tak nieoczekiwanie zakończy się ten dramat. Będziemy razem.

 

[1] Artykuł dedykowany przez autora ojcu profesorowi Jackowi Salijowi z okazji odznaczenia go w dniu 11 listopada 2017 roku przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi dla rozwoju teologii i filozofii, za działalność na rzecz transformacji ustrojowej Polski, za osiągnięcia w pracy literackiej i publicystycznej.

[2] J. Salij, To my jesteśmy Nowym Izraelem. Wywiad opublikowany 29 października 2017 roku na portalu www.fronda.pl. Artykuł dedykowany przez autora ojcu profesorowi Jackowi Salijowi z okazji odznaczenia go w dniu 11 listopada 2017 roku przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi dla rozwoju teologii i filozofii, za działalność na rzecz transformacji ustrojowej Polski, za osiągnięcia w pracy literackiej i publicystycznej”

[3] Paweł zestawia ze sobą dwie kategorie: predestynację (w pierwszym akcie „dramatu”) i osobistą odpowiedzialność człowieka za swoje czyny (w drugim akcie „dramatu”). Nie próbuje tych kategorii ze sobą uzgadniać. Otwiera drogę do wielkiej debaty teologicznej, która będzie się toczyła przez wieki.  Zob. J. Salij, Rozpacz pokonana, Poznań 1983 s.102-125 (artykuł: pt. „Czy Bóg nas zaprogramował? Przeznaczenie a wolność”); Kardynał Ch. Journet, Tajemnica przeznaczenia, W drodze 1991, nr 11, s. 3-12. Problem predestynacji i wolnej woli człowieka można (w sposób niedoskonały!) próbować rozwiązać na płaszczyźnie refleksji nad przenikaniem się dwóch perspektyw czasu: czasu Boga i czasu ludzi. Nasze „wczoraj”, dziś”, „jutro” jest dla Boga ciągłym „teraz”. Wolna wola, zakładająca możliwość wyboru dobra lub zła, nie jest zdeterminowana przez Boga w tym sensie, że Bóg decyduje za nas. Jest zdeterminowana w tym sensie, że Bóg. w swym wiecznym „teraz”, zna nasze decyzje, zanim - patrząc z naszej perspektywy - my sami podejmiemy decyzję.

Free Joomla! template by Age Themes

            *